czwartek, 29 grudnia 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron #15

Jeszcze jeden dzień - post #15 

To mój ostatni post w starym roku, więc przy okazji chcę życzyć wszystkim zaglądającym tu gościom wiele szczęścia i pomyślności w Nowym Roku.

Kiedy robię coś pasjonującego, a ostatnio zdarza się to coraz częściej, to z niechęcią odrywam się, aby wykonać codzienne domowe prace. Nie wiem, czy to tylko ja mam do nich taką trochę obniżoną motywację. O ile pranie, czy sprzątanie da się odsunąć na dzień, czy dwa, to potrzeba przygotowania posiłku raczej nie może czekać zbyt długo. Kiedyś wypowiadałem przy takiej okazji zdania o tym jak nudne, przyziemne, mało przyjemne jest to, co muszę robić. To próżne gadanie jednak jest bezproduktywne, wcale nie pomaga. Zmieniłem już dawno temu swoje podejście do tego typu codziennych zajęć. Przede wszystkim wyeliminowałem słowo „muszę”. Cokolwiek określamy taką etykietką, to rodzi wewnętrzny sprzeciw. Teraz mówię sobie, że chcę, bo to potrzebne i niezbędne. Robię to dla siebie, dla zaspokojenia własnych potrzeb, dla sprawienia sobie przyjemności, więc nawet to lubię. To przecież wyraz akceptacji siebie i miłości własnej. To okazanie dbałości o siebie. W tej zaś sprawie lepiej działać samemu, niż czekać i liczyć na innych. To ja sam przecież wiem najlepiej czego właśnie potrzebuję. Tak więc, zacząłem patrzeć inaczej i dostrzegać, że nawet najbardziej elementarne życiowe czynności mogą być twórcze, kojące i pomagają odetchnąć. 

środa, 28 grudnia 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron #14

Poświąteczny dzień , post #14

Mimo świątecznej przerwy nie odpuszczam i codziennie piszę. Wiem, że niektórzy przerywają dietę na czas świąt, albo zobowiązania takie, jak to moje poranne pisanie. Mija dzisiaj chyba 36 dzień, o ile dobrze policzyłem!. Karty dzisiejsze to ponownie Dama Kielichów, As Buław i XIV Równowaga. Wyraźnie widać, że energie obecne teraz w moim codziennym życiu zwabiają te same karty pojawiające się znowu i znowu. Czy to przypadek...? Kto wie? Może to duch mojej Mamuśki chce coś przekazać, a ja jeszcze tego nie odszyfrowałem, albo nie zareagowałem tak, jak potrzeba.
Królowa Kielichów, pojawiająca się w kontekście pracy, przypomina mi, aby przynosić miłość i współczucie do miejsca pracy. Jest to możliwe, nawet jeśli ktoś pracuje w fabryce z maszynami i obiektami przez cały dzień, a nie bezpośrednio z ludźmi. Sprawy związane z pracą i karierą prawdopodobnie układają się lepiej , gdy ta karta pojawia się, niż zdaję sobie z tego sprawę. Jej podpowiedź to myśl pozytywnie

wtorek, 27 grudnia 2016

Wyleczyć siebie #2

Po wstępie w poprzednim poście, pora najpierw na mój własny przykład, bo tylko to może potwierdzić, że żyję zgodnie z głoszonymi zasadami. Zbyt wielu ludzi niestety co innego mówi, a coś innego robi. Książkę i jej przydatność oceniałem przecież przez pryzmat własnych doświadczeń. Tezą jest, że my sami tworzymy wszystkie choroby swojego ciała.  Zanim przejdę do analizy przypadków wspomnianych na końcu pierwszego postu, to na swoim przykładzie chciałbym znaleźć potwierdzenie teorii Louise Hay. Moja historia ostatnich lat to choroba serca, która skończyła się wstawieniem stenta, czyli siatki w formie rurki, umieszczonej wewnątrz jednego z moich  naczyń wieńcowych dla usunięcia blokady przepływu krwi. Dodatkowo, podczas rutynowych testów krwi podczas niezbędnej hospitalizacji, okazało się, że moja tarczyca jest zbyt aktywna i produkuje zbyt dużo hormonu tarczycy. Mechanizm regulacji poziomu tego hormonu przez przysadkę mózgową był zaburzony.

niedziela, 18 grudnia 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron #13

Kilka dni bliżej do celu #13

Piękna niedziela, na razie leniwa, ale potrzebuję przysiąść fałdy. Nadchodzi czas pokazania moich prac w kilku miejscach. Żadne to galerie, ale takie sale jak studio tańca. Ostatnio obserwuję u siebie tendencję zajmowania się czymś innym. Poszukiwania metod, aby to, co zacząłem, zrobić lepiej. Najpierw jednak powinienem po prostu zrobić to, co zamierzyłem. Ewentualnie potem poprawiać. Dlaczego? W swojej książce Julia Cameron porusza ten temat. Lepsze jest największym wrogiem dobrego.
Kontynuując więc wczorajszą myśl na temat perfekcjonizmu, chcę dodać, że jest to często forma sabotażu, ukryta blokada. To usprawiedliwianie przed samym sobą dlaczego nie ruszamy naprzód. Następnym powodem, dla którego kontynuuję Drogę Artysty, jest właśnie chęć i gorąca potrzeba przełamania perfekcjonizmu. Na pierwszy rzut oka wygląda to, jak moja troska o jakość tego, co robię. Po bliższym przypatrzeniu się do czego to prowadzi, czyli niekończących się poprawek, wymyślania coraz to nowych elementów, które są niezbędnym warunkiem, by zrobić następny krok. Jasno widać, że to pięknie zakamuflowana przez psychikę forma blokady. Nadmiernie często słyszymy od innych, oraz sami mówimy o tym, że czegoś nie potrafimy. To nie jest zupełnie prawda. Boimy się tylko, że nie mamy pewności, że zrobimy to doskonale, perfekcyjnie.

piątek, 16 grudnia 2016

Wyleczyć siebie #1

Kilka dni temu zapytano mnie co sądzę o książce "Lecz swoje ciało" Lousie L. Hay. Osoba ta planowała zakupić książkę i była cała podekscytowana ideą uzdrowienia dobrych stosunków ze swoim wewnętrznym lekarzem. Książka w angielskim oryginale "Heal your body" opublikowana była pierwszego maja 1976.  Pomyślałem, że warto może przypomnieć parę przekazów autorki, skoro przez 40 lat praca ta nic się nie postarzała. Przeciwnie, ma się dobrze i coraz to nowi ludzie po nią sięgają. Doczekała się wielu wznowień i tłumaczeń m.in. na polski. Sama książka nic nie uleczy, ale zastosowanie sugerowanych afirmacji może pomóc w powrocie do zdrowia, a także w zrozumieniu źródeł choroby. One najczęściej mają swoje podłoże w naszej psychice. Bez uleczenia tych źródeł małe są szanse na kompletne uzdrowienie ciała.

Dodatkowy powód dla tego postu, to kilka przypadków, jakie przydarzyły się ostatnio ludziom wokół mnie. Zwykle każda choroba prowokuje pytania na temat dlaczego, skąd, czemu to ma służyć i wiele podobnych spekulacji. Zamierzam pokusić się o małą analizę kilku tych "przypadków", które wcale nie są takie przypadkowe. Jeżeli choroba powraca, dzieje się tak moim zdaniem nie dlatego, że doktor źle zdiagnozował, czy przypisał nieodpowiednie lekarstwa. To dlatego, że osoba dotknięta dolegliwością nie zmieniła niczego w swojej psychice i tym samym znowu tworzy powtórnie tę samą chorobę oraz warunki jej istnienia. Dopiero, gdy da radę zmienić swój wzorzec myślowy, który wywołał stan chorobowy, to objawy ustąpią. Możliwe czasem, że bez specjalnej kuracji, czy potrzeby zwrócenia się o pomoc do lekarza medycyny. Wszystkie nieuleczalne, albo przewlekłe, czy trudno uleczalne choroby wymagają wzmożonej pracy nad swoją psychiką. Zamiast szukać pomocy wokół lepiej zwrócić się do własnego wnętrza  i dotrzeć do swojego wewnętrznego uzdrowiciela.

Droga Artysty wg Julii Cameron - #12


Kolejny dzień - post #12

Nie dosłownie kolejny. Minęło ich kilka od ostatniego postu. Pisanie poranne zacząłem od 21 listopada, a więc minęło tych dni 24. Nie opuściłem ani jednego, jeśli chodzi o dziennik. Bywało, że przysiadałem do niego 2 czy 3 razy, ale strony zapełniam uczciwie. Przedświąteczna gorączka dopadła także mnie, więc nie codziennie mam czas i siły na blogowe posty.

Nigdy nie jest za późno, aby zacząć podążać w kierunku spełnienia swoich marzeń. Nie chodzi tylko o te wielkie, w rodzaju napisać książkę, czy namalować Mona Lizę. Bez znaczenia jest to, że napisano książek tysiące, namalowano też tysiące większych i mniejszych obrazów. Czujemy czasem przez skórę swój wewnętrzny potencjał twórczy, a dotyczyć on może każdej, bez wyjątku dziedziny życia. Tych wzniosłych, albo bardziej przyziemnych, bardziej praktycznych jego aspektów. Późno zacząłem realizować swoje ciągoty artystyczne, które przez wiele lat pozostawały w cieniu.

czwartek, 8 grudnia 2016

talia Tarot of Abstract Shift - co dalej #1

Stworzyłem moją wersję klasycznej talii RWS dla własnych potrzeb. Używam ich w tym blogu, a także na tarotowych forach np. DobryTarot. Kiedy robię rozkład dla kogoś, to uważam, że ta osoba powinna zobaczyć obrazki kart. Przecież Tarot to alfabet obrazkowy, czyż nie?
[ do you prefer english version?]
Istnieje także inna metoda ich użycia, o której chciałbym tutaj trochę opowiedzieć - to Tarotowe Zaklęcia. Większość ludzi, w miarę wzrostu popularności kart, chyba zauważyło już w ten, czy inny sposób, że talia tarota jest wspaniałym narzędziem w procesie dywinacji. Dzięki kartom i przedstawionym na nich obrazom alegorii, archetypów, doświadczony tarocista może dostrzec istniejące w Twoim życiu wzorce. Opierając się na nich można z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, co się stanie dalej, czyli Twoją przyszłość. Sytuacja może być porównana do tej, kiedy idziesz w kierunku ściany, gdzie znajduje się włącznik. Skoro masz już wyciągniętą w jego stronę rękę, to nie trudno dostrzec, że najprawdopodobniej użyjesz włącznika. Uświadomienie sobie sytuacji pozwala lepsze kontrolowanie swoich intencji.

Tarot of Abstract Shift - what next # 1

I have made my version of RWS deck for my own use here, in this blog. Also for use at Tarot Forums. When I do spread cards for someone, I believe it's always good for that person to see the pictures. After all tarot is an pictorial alphabet!
[wersja po polsku]
There is other use I would like to talk about here - Tarot Spells. Most of people noticed already, one way or another, that deck of tarot cards is a great tool in process of divination. Thanks to cards, experienced tarot reader may see existing patterns in your life and basing on that, predict some future. It may be compared to seeing you walking towards the wall where is the light switch. Your hand is already extended, so it's not difficult to see that you are most likely going to flip that switch.

Droga Artysty wg Julii Cameron - #11

Kolejny dzień - post #11

Nie wyciągałem kart osobno na wczorajszy sen, aby wytłumaczyć niedostrzegane przeze mnie jego aspekty. Przecież i tak codziennie losuję trzy. Tak, jak się spodziewałem, one też nawiązują do sprawy ze snu. Pierwsza karta to Król Mieczy, mój tarotowy przewodnik, czyli duch Crowley'a. Jego rada na dzisiaj zawarta jest w znaczeniu karty 9 Mieczy, która przedstawia osobę siedzącą na łóżku. Dziewięć mieczy wisi nad nią na ścianie. Ten ktoś, albo nie może spać, albo zbudziły go właśnie obawy i jakieś strachy. Jest ich wiele, dlatego jest to przytłaczające. Czyż ta karta nie obrazuje dosłownie mojej analizy porannych sennych wizji? 

Król Mieczy, jako karta tarota, afirmuje, że posiadam zdolność, by stać za tym w co naprawdę wierzę. To ktoś, kto nie znosi żadnych sprzeciwów. Nasuwa się tu zaraz refleksja, kto ustala prawa w moim życiu, jak używam swoich zdolności do bycia racjonalnym, analitycznym i logicznym. To ktoś, jak mój wewnętrzny Cenzor, kto nie zawaha się nawet na moment ze swoim osądem i krytyką. Ma opinię na każdy temat. Ponownie widzę tu też radę, aby zwracać uwagę na uczucia innych, zanim zacznę działać.

środa, 7 grudnia 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - #10

Kolejny dzień - post #10

Dzisiaj obudził mnie sen. Pewnie zapamiętałem tylko część znaczącą, którą powinienem pamiętać, bo zawiera jakieś wskazówki. Wiem, że był dłuższy, bo pamiętam powracanie do scen, jakie działy się w tym samym domu. Kiedy na koniec zdecydowałem się wyjść na zewnątrz, to patrzyłem pod nogi, gdyż do poziomu chodnika i ulicy trzeba było pokonać kilka schodów. Nagle poczułem, że popycha mnie błotnik samochodu, który próbuje, tak trochę wzdłuż tych schodów wjechać na nie. Podniosłem wzrok na osobę, która siedzi za kierownicą. Była to kobieta o orientalnej urodzie, a obok niej na miejscu pasażera siedział dzieciak. Kobieta miała wyraz stresu i determinacji na twarzy. Wycofała. Samochód był całkowicie na chodniku. Sam symbol może oznaczać dostarczenie wiadomości. Skierowałem się do skrzyżowana ze światłami, gdzie wyraźnie zaznaczone zebrami było przejście dla pieszych. Zanim przeszedłem na drugą stronę ulicy, obudziłem się.

sobota, 3 grudnia 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - # 09


Kolejny dzień - post #9

Karty na dzisiaj to Paź Kielichów, 5 Mieczy oraz XVII Gwiazda, która jak zawsze jest dobrym znakiem. Tak Paź, jak i Gwiazda były 3-4 dni temu. Nie muszę więc powtórnie ich opisywać, a wystarczy pobieżna skrótowa analiza. Gwiazda to karta inspiracji i natchnienia. Tak też się czuję. Z większą nadzieją patrzę w przyszłość, z poczuciem większej wiary w siebie. Myślę, że wszystkie moje obecne zamiary i intencje zmian mają spore szanse, by spełnić się. W zasadzie karta Pazia Kielichów jest odpowiednikiem Gwiazdy wśród kart dworskich. Jej widok powinien być sygnałem, aby uważniej słuchać swojego wewnętrznego dziecka.

piątek, 2 grudnia 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - # 08

Kolejny dzień - post #8

Samoczynnie jakoś ułożyło się tak, że wspominam tu to, co zapamiętałem z książki Julii Cameron, uświadamiam sobie kolejne powody, dla których podjąłem się jej 12 tygodniowego wyzwania, oraz analizuję wyciągnięte na dany dzień 3 karty – po jednej z kart dworskich, mały i wielkich Arkanów.

Aby moja kreatywność mogła wypłynąć na powierzchnię, najpierw potrzebuję ją odnaleźć. Temu to służy codzienne zapełnianie notatkami trzech stron. To przewietrzanie swoich myśli. To, co piszę, nie ma obowiązku promieniować mądrością. Przeciwnie, nie ma ono żadnych obowiązków, ani logicznej przyczyny, poza tym przewietrzaniem. Dlatego więc forma i jakość jest obojętna.

wtorek, 29 listopada 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - # 07

Kolejny dzień - post #7

Dzisiaj trochę zaspałem i z braku czasu zamiast przy porannej kawie zapisałem swoje 3 strony troszkę później. Trudno jest pisać, kiedy kawę pije się w biegu. Nie sądzę, aby to miało większe znaczenie, chociaż przewietrzenie swoich myśli jako pierwsza rzecz po przebudzeniu wydaje się być najwłaściwsze. Zakładam, że te nie wymiecione porannym pisaniem zostały i rozprawiłem się z nimi później.
Dzisiejsze karty to Rycerz Buław, 10 Kielichów oraz IX Pustelnik. Przypominam, że kolejno jest tu dworska, reprezentująca któregoś z grupy moich przewodników duchowych albo przodków, Małe Arkanum, jako rada od ducha tej osoby dotycząca zwykłych codziennych spraw, oraz Arkan Wielki, czyli rada dotycząca wyższych wartości w życiu, na jakiś sposób spirytualnie wzniosła.

poniedziałek, 28 listopada 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - # 06

Kolejny dzień - post #6 

Moje karty na dzisiaj to kolejno Dama Kielichów, 9 Mieczy i VIII Moc. Obrazek Damy Kielichów zdobi poprzedni post. Interesujący i godny zanotowania jest fakt, że moi rodzice, którzy nie zawsze byli zgodni, teraz jako duchy przodków pojawiają się razem. Pojawiają się razem, albo jedno po drugim. Ta Królowa Kielichów reprezentuje tu także, w moim mniemaniu, moją Mamuśkę. Rodzice rozwiedli się w pewnym momencie swojego życia, choć na koniec wobec ciężkiej choroby ojca, wrócił on do domu. W niecały rok po śmierci mojej Mamy odeszła moja młodsza siostra. Mam więc kolejno przez trzy dni karty dworskie nawiązujące do duchów moich bezpośrednich przodków. To miło odnosić wrażenie ich życzliwej obecności. Mama zawsze wspierała, jak umiała najlepiej wszystkie, bez wyjątku, moje przedsięwzięcia. Karta sugeruje, abym rozpoznawał głębokość swoich emocji i swoje zdolności, czy możliwości przyciągania i urzekania wszystkich dokoła mnie. Ona pyta, czy wiem, kto chce ochronić i otoczyć mnie miłością, a także jak używam i szanuję swoją podświadomość.

niedziela, 27 listopada 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - # 05

Kolejny dzień - post #5

W ramach wzmożonej kreatywności, jaką powinno wywoływać poranne wyrzucenie wszystkich swoich myśli na papier, postanowiłem notować także tutaj przynajmniej te, które wydały mi się interesujące. Zapisałem dzisiaj swoją porcję papieru, a przy okazji zmierzyłem czas. Zajęło mi to ok. 25 minut, a więc mniej niż potrzeba na poranną, nieśpieszną kawę.

Pierwszy pomysł, będący wynikiem porannego zapełniana 3 kartek notatnika jest taki, że powinienem kontrolować słowa jakich używam i ćwiczyć jak powiedzieć to samo bez negatywności. Zwracam na to uwagę od paru lat, od kiedy przebrnąłem przez lekturę Miguela Ruiz, czyli Cztery umowy, Ścieżka Miłości, oraz ostatnią Piąta Umowa. Pierwsza książka, Cztery umowy to unikalny przewodnik po drodze do prawdziwej wolności i harmonii. Pozwala odkrywać źródła podświadomych przekonań i zachowań, które bardzo nas ograniczają i odbierają możliwą prawdziwą radość życia. Będąc wnukiem szamana, autor opiera się na mądrości starożytnych Tolteków. Podaje wiele skutecznych sposobów, które dzień po dniu mogą odmienić Twoje życie. Jego proste zasady są niby oczywiste, a jednak często pozostają długo nieuświadomione. Don Miguel uczynił je umowami, które każdy z nas powinien zawrzeć ze sobą. Wszystkie cztery, stosowane równolegle na co dzień, to klucz do szczęścia i spokoju ducha. Książka otwiera nam szeroko oczy. Dobrze dla lepszego zrozumienia przeczytać ją kilka razy, bo naładowana jest ważnymi myślami. Pozostałe pozycje tego autora pogłębiają tematy poruszone w pierwszej.

sobota, 26 listopada 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - # 04

Następny Dzień - post # 04


To co tu piszę to oczywiście nie jest dosłownie mój Dziennik na potrzeby Drogi Artysty, tylko ugładzona jego część i wersja na potrzeby bloga. Powinienem to chyba zaznaczyć, że intencją zalecaną przez Cameron jest przy całej oczywistej bezcelowości tego pisana na pierwszy rzut oka, zanotowanie rzeki świadomych myśli. Pisanie w celu opublikowania na blogu zmienia dogłębnie perspektywę i cel. Powodem dla codziennego zapełnienia 3 stron notatkami na temat swoich myśli jest osuszenie mózgu. Ma to być aktem oczyszczania studni artystycznych inspiracji. Z niej, takiej realistycznej studni, też co jakiś czas trzeba wygrzebać wszystko, co się tam normalnie na samym dnie z czasem gromadzi, po to, aby mogła napłynąć tam czysta woda. Nie istnieje nieprawidłowy sposób robienia tego.

czwartek, 24 listopada 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - Dzień 03

Dzień 3

   Mam wolny dzień, więc nie wstawałem wcześniej z zamiarem pisania dziennika. Znalazłem wczoraj cytaty pochodzący od Andy Warhol. W luźnym tłumaczeniu było to na temat artystycznej twórczości i nie przywiązywaniu uwagi do opinii innych. Powiedział on, aby pozostawić ocenianie czy artystyczne dzieło jest dobre czy złe innym, a w międzyczasie, kiedy ludzie zastanawiają się czy lubią to, czy raczej nienawidzą, tworzyć więcej i więcej. Słusznie, gdyż w sprawach artystycznego smaku i preferencji kolorów nie ma towarzyszy. Gdzieś czytałem też, że artysta to ktoś, kto produkuje rzeczy, których ludzie nie muszą posiadać. Nie pamiętam niestety autora, a możliwe, że to też Andy. Mówi też, by nie zwracać uwagi na to co o Tobie piszą. Monitorować tylko ilość, czyli grubość stosu kartek. Ma absolutną rację!

wtorek, 22 listopada 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - Dzień 02

Dzień 2

Do rzeczy więc, aby wypełnić zobowiązania pora na dzisiejsze poranne dywagacje. Od kilku miesięcy zmieniłem sposób pracy z kartami. Wyciągam codziennie 3 karty – po jednej z grupy kart dworskich, małych i wielkich Arkanów.

Pierwsza karta może, choć nie musi reprezentować ducha jednego z moich przodków albo duchowych przewodników, do jakich często się zwracam. Każdy z nas przecież potrzebuje porady, ukierunkowania, modelu do naśladowania w różnych aspektach swojego życia. Ustanowiłem wcześniej asocjację pomiędzy każdą kartą dworską i duchem, jakiego ona reprezentuje. Pozostały także karty wolne, nieprzypisane nikomu.
Bardzo możliwe, że dzisiaj duch mojego ojca ma mi do przekazania jakąś wiadomość. Być może chce coś powiedzieć na temat serii tych postów i procesu kreatywnych przemian, jakiego się zobowiązałem podjąć. Znajduję tu także przypomnienie, że ojciec, jakikolwiek nie był za życia, zasługuje na szacunek. Był tylko dzieckiem swojej epoki i czynił tak, jak nauczyło go wychowanie, które otrzymał. Jestem, jak myślę od dawna pogodzony z nim i niech odpoczywa w pokoju. Kierował swoim życiem jak mógł najlepiej. Nie mógł wyjść jednak poza presję społeczeństwa i religii. Starał się być najlepszym ojcem na tyle, jak to sam rozumiał. Moje wcześniejsze żale do niego wynikały tylko z różnic mojego własnego rozumienia i oczekiwań. Moment olśnienia na ten temat był sporą ulgą.

pierwsze karty Tarot of Abstract Shift

Moje nowe dzieciątko - Tarot of Abstract Shift 

[English version]

Według Wikipedii znaczeniem słowa abstrakt jest "krótkie streszczenie artykułu naukowego, tezy, przeglądu, przebiegu konferencji albo dogłębnej analizy jakiegoś przedmiotu ...". To samo tłumaczone w wersji dla świata Sztuki oznacza ruch, prąd w malarstwie, jaki zaczął się ponad 100 lat temu. Charakteryzuje się on zmniejszeniem stopnia realistycznego przedstawienia obiektów, używaniem bardziej uproszczonej formy, aż do ekstremalnego zrezygnowania z przedstawiania jakichkolwiek obiektów, a oparcie się na kolorach i pierwotnych kształtach.

Postanowiłem zastosować powyższe definicje do graficznej transformacji bardzo znanej, klasycznej talii tarota RWS. Mój zamiar to wysublimowanie esencji każdej karty dla celów medytacji. Właśnie taki rodzaj graficznego streszczenia. Wszystkie rysunki, symbole, przedmioty i ich formy zostały uproszczone lub zaznaczone tylko schematycznie, by stworzyć abstrakcyjną wersję karty. Nie było moją intencją, aby zrobić doskonałe wersje istniejących rysunków lub obiektów. Zrobiłem je abstrakcyjnymi tylko do pewnego stopnia. Odrobinę, ale na tyle, by nadal były kartami tarota rozpoznawalnymi przez naszą świadomość i podświadomość. Powiedz mi, jak ci się podoba ten pomysł i czy ma to jakiś sens dla Ciebie.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Tarot of Abstract Shift

My new baby - Tarot of Abstract Shift

According to Wikipedia an abstract is a "brief summary of a research article, thesis, review, conference proceeding or any in-depth analysis of a particular subject..." The same translated for world of Art would mean movement, current in art started over 100 years ago, characterized by the reduction of realistic appearances into more simplified form. Simplifying definition itself it is like an essential oil.

I decided to apply above definitions in graphical form to the very well known classic Tarot deck with intention of pulling out essence of each card for purpose of meditation. All figures, symbols, objects and their forms have been simplified or schematized to create an abstracted version of card. It was not my intention to make perfect copies of existing figures or objects. Also I did abstract them only to some degree. Just a little, to still be a tarot card recognizable by our subconscious. Tell me how you like it and if I makes any sense to you. 

Droga Artysty - metoda Julii Cameron - dzień 01

Nie pisałem przez ładnych parę miesięcy! Niewątpliwie był to brak natchnienia do pisania oraz pewien rodzaj odpoczynku od kart. Nie zaprzestałem ich używać dla siebie. Pewną rolę odegrał tu również notoryczny brak czasu. Przez ostatni rok regularnie chodziłem na lekcje tańca, próby i potańcówki niezbędne, aby praktykować to wszystko, czego uczyli na tych lekcjach. Zacząłem też malować stosując farby akrylowe oraz grafikę komputerową.  Zaletą jest teraz nareszcie mnóstwo własnych obrazków, które spokojnie i dowolnie mogę używać na blogu i gdzie tylko zechcę bez obawy o naruszanie czyichś praw autorskich. Swoje dzieła oferuję na razie tylko w swoim sklepie internetowym na stronie Etsy Zibby's ExpressiveFace Art.  Są to na dzisiaj portrety na płótnie. Stworzyłem też trochę swoich abstrakcyjnych impresji na temat kart tarota i one są już w drodze na Etsy. Pracuję nad oprawą miniaturek kopii kart. Inspiracją do mojej wersji były karty klasycznej talii RWS.

Dzień #1 Drogi Artysty według J.Cameron

Kurs Julii Cameron jest więc jak najbardziej dla mnie, chociaż wcale nie służy on jako metoda na odzyskanie weny twórczej tylko dla pisarzy czy artystów. Jest dla każdego. Karta Głupca też wydaje się tutaj na miejscu jako ilustracja pierwszego kroku i wiary w słuszność obranego kierunku. Słyszałem wiele razy o prowadzeniu dziennika, ale niezbyt wierzę w jego skuteczność. Faktem jest jednak, że jeśli samemu nie spróbujesz, to cóż możesz powiedzieć o sprawie. Cała rzecz polega tu na treningu w wyłączeniu wewnętrznego krytyka. Kto wie, czas pokaże. Eksperyment potrwa 12 tygodni. Tak sugeruje książka autorki metody Julie Cameron. Wpadła mi wczoraj w ręce za pośrednictwem strony internetowej meetup.com. Powstała nowa grupa, gdzie wspólnie, w atmosferze wzajemnego wspierania się zrobią kurs według metody Juli Cameron. Niezbyt mam czas na jechanie do centrum Toronto, więc odrobinę zainteresowany tematem poszperałem na google. Nic to nowego, bo autorka zaoferowała po raz pierwszy taki kurs około ćwierć wieku temu, ale do tej pory według jej szacunków przeszło go ze 3 miliony ludzi. Niemożliwe, aby to byli sami naiwniacy! Chociaż podobno tacy sami się sieją.  Pewnie jest jakiś powód, dla którego nie zainteresowało mnie to wcześniej, ale teraz wydaje się całkiem atrakcyjne. Chodzi generalnie o sposób na radzenie sobie z blokadami natchnienia, o zwiększoną inspirację i naukę wyłączania wewnętrznego krytyka. To ostatnie to funkcja tzw. lewej półkuli mózgu i to ona właśnie jest największym wrogiem naszej kreatywności. Temat niezmiernie ciekawy.