środa, 7 grudnia 2016

Droga Artysty wg Julii Cameron - #10

Kolejny dzień - post #10

Dzisiaj obudził mnie sen. Pewnie zapamiętałem tylko część znaczącą, którą powinienem pamiętać, bo zawiera jakieś wskazówki. Wiem, że był dłuższy, bo pamiętam powracanie do scen, jakie działy się w tym samym domu. Kiedy na koniec zdecydowałem się wyjść na zewnątrz, to patrzyłem pod nogi, gdyż do poziomu chodnika i ulicy trzeba było pokonać kilka schodów. Nagle poczułem, że popycha mnie błotnik samochodu, który próbuje, tak trochę wzdłuż tych schodów wjechać na nie. Podniosłem wzrok na osobę, która siedzi za kierownicą. Była to kobieta o orientalnej urodzie, a obok niej na miejscu pasażera siedział dzieciak. Kobieta miała wyraz stresu i determinacji na twarzy. Wycofała. Samochód był całkowicie na chodniku. Sam symbol może oznaczać dostarczenie wiadomości. Skierowałem się do skrzyżowana ze światłami, gdzie wyraźnie zaznaczone zebrami było przejście dla pieszych. Zanim przeszedłem na drugą stronę ulicy, obudziłem się.
Samochód to symbol napędu w życiu. Ja szedłem na piechotę. Wyjście z domu to znak rozpoczęcia realizacji planów, a przechodzenie przez ulicę i skrzyżowanie dróg, to nadchodzące zmiany. Drzwi nie zamykałem na klucz. To dobrze, ale fakt, że ten samochód otarł się o mnie, może oznaczać pewne problemy. Może to oznaczać, że nie wszystko pójdzie zgodnie z moimi planami i życzeniami. Pewnie zajdzie potrzeba ich dostrojenia i dopasowania do rzeczywistości. Schodziłem po schodach na ziemię we śnie, więc w realnym życiu także tego potrzeba – stanąć na ziemi, aby osiągnąć cel. Sam symbol schodów podobny do drabiny, czyli oznacza karierę, ale i wysiłek, jaki przyjdzie podjąć. Fakt natrafienia na przeszkodę wcale nie zburzył mojego spokoju. Dobrze też, że nie wchodziłem po schodach do góry, gdyż to zwykle wskazuje na piętrzące się problemy.

Na skrzyżowaniu ulic, gdzie doszedłem, były bardzo, bardzo wyraźnie zaznaczone zebrami przejścia. Czerń i biel sąsiadują bliziutko ze sobą, tak jak i miłość z nienawiścią, jak dobre i złe. Potrzebna więc jest w życiu równowaga, bo ani nadmierna radość, ani przesadny smutek nie służą dobrze nikomu. Ludzkie opinie o mnie i o tym co robię, też są jak te zebry. Każdy ma swoją opinię i ma ona prawo być diametralnie różna od innych. W zasadzie wiem, gdzie chcę iść, ale skrzyżowanie we śnie sugeruje, że potrzebuję pokonać niezdecydowanie, zanim zaangażuję się w sprawę. Ponieważ wiedziałem gdzie iść, uważam to za znak, że los mi sprzyja. Sam fakt pójścia piechotą chodnikiem może sugerować, że przede mną długa droga, zanim osiągnę to, czego chcę. Nic w tym złego, bo przecież to nie tak ciągle zmieniające cele w życiu są ważne, jak droga do nich. Fakt dojścia do skrzyżowania może oznaczać świadomość niebezpieczeństw jakie istnieją na mojej drodze, więc pod tym kryje się poczucie strachu i niepewności.
Nie wyciągałem kart, aby wytłumaczyć niedostrzegane przeze mnie aspekty snu. Przecież i tak codziennie losuję trzy karty tarota. Tak jak się spodziewałem, one też nawiązują do sprawy ze snu. Pierwsza karta to Król Mieczy, mój tarotowy przewodnik, czyli duch Crowley'a, ale moje dywagacje na temat ich możliwego znaczenia jutro...
cdn..

Następny post z serii jest tutaj => Droga Artysty wg Julii Cameron - #11 

Wcześniejsze posty na temat Drogi Artysty:
Droga Artysty wg Julii Cameron - # 09
Droga Artysty wg Julii Cameron - # 08
Droga Artysty wg Julii Cameron - # 07
Droga Artysty wg Julii Cameron - # 06
Droga Artysty wg Julii Cameron - # 05
Droga Artysty wg Julii Cameron - # 04
Droga Artysty wg Julii Cameron - Dzień 03
Droga Artysty wg Julii Cameron - Dzień 02
Droga Artysty - metoda Julii Cameron - dzień 01

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz